środa, 22 października 2008

Spotkałam ukochanego....
Podbiegłam do niego....
Zawiesiłam mu się na szyi....
Odepchnął mnie....
Ze łzami spytałam czego?...
Odpowiedział że nie jest ....
Dla mnie...
Odwrócił się i poszedł....
Ja poszłam za nim....
Podbiegłam...
Odepchnął mnie mocno...
Upadłam na ziemię...
Popatrzył drwiąca...
I bez słowa przeprosin odszedł...
Patrzyłam za nim....
Nawet się nie obejrzał....
Nie powiedział żegnaj.....
Nic nie powiedział....
A ja głupia...
Wierzyłam w każde jego słowo...
W końcu załamałam się...
I doszłam do wniosku....
że miłość to klątwa...
Z której nie da się uwolnic.

Brak komentarzy: